Józef Ignacy Kraszewski
[Mój pobyt w Akademii Bialskiej]
(fragm. szkicu Biała na Podlasiu, 1841)
"Mieszkałem u rektora Preyssa [dyrektora szkoły] niedaleko zamku, naprzeciw farnego kościoła [dziś św. Anny] (...). Naprzeciw okien stał murowany słup, dawniej granica Litwy i Polski. W tym to domu na strychu pierwszy raz rozmiłowałem się w starych książkach - i jakimże wypadkiem tam leżących!! Uczeni owego czasu profesorowie (wyjmuję z ich liczby Adama Bartoszewicza, który pewnie o tym nie wiedział) otrzymawszy do biblioteki dar wielu książek starych, wybrali nowsze i lepiej oprawne, a resztę kazali wyrzucić na strych. Chodziłem tam, postrzegłszy to, i jakem się bawił przeglądając stare holesztychy, usiłując zrozumieć, co tam było napisane w niepojętych jeszcze dla mnie językach. Już wówczas jakiś węzeł sympatii łączył mnie z księgami, czułem na ich widok to, co czuje młodzieniec, gdy ujrzy przeznaczoną mu od wieku - kochankę. (...)
Naprzeciw naszej Akademii stał - jakem powiedział - kościół farny, niestary jeszcze, ale czarny i posępny, bo brudny, wśród cmentarza obmurowanego, otoczonego lipami, na którym jeden tylko kamień grobowy w tyle za kościołem leżał. Czytaliśmy go jeszcze z mchu odzierając, pamiętam, że tam były wiersze polskie, że kamień pokrywał doktora czy aptekarza. [Do kościoła św. Anny] biegaliśmy na roraty z papierowymi latarniami, drżąc od zimna i chuchając w skostniałe palce śpiewaliśmy Gorzkie żale (...), tu stroiliśmy ołtarze na Boże Ciało, to święto tak wesołe, w które trudno się było modlić inaczej jak duszą, bo wszyscy tak strojni, bo dzień tak piękny, tak wesoły, tak zielony i kwiecisty! (...). Ileż tu znowu widzieliśmy ślubów i wesel! Pamiętam jedno - szła para do ślubu, a z kościoła szarym mrokiem nieśli trupa na mogiłki. Spotkało się wesele z pogrzebem w połowie cmentarza i poszło swoją drogą wesele, swoją drogą pogrzeb, łzy w jedną, nadzieja w drugą stronę. Szeptali wszyscy o złej przepowiedni - mąż wkrótce umarł. I jak było nie uwierzyć w tajemniczą przestrogę losu!? (...)
Dzień nasz schodził na naukach, na zabawach w ogrodzie, (...) na ukradkowych czytaniach książek już pożyczanych, już to tysiącznymi sposoby łapanych na drodze. W rekreacje chodziliśmy na spacery na wały zamkowe, do ogrodu akademickiego, do Pohulanki na warszawskiej drodze, rysowaliśmy lub tysiące czynili doświadczeń fizyczno-chemicznych, do których Gabrielek [jeden z uczniów, syn aptekarza] dopomagał nam, dostarczając potrzebnych ingrediencji. Chemia Śniadeckiego służyła za przewodnika. Nieraz Bóg wie, jakiego stuku i zapachu narobiliśmy, naśladując Wezuwiusza w garnuszeczku. A co tam były za ciekawe eksperymenty z fizyki księdza Nolleta z machiną elektryczną i elektroforem własnej naszej fabryki; ileśmy luster napsuli do natarcia poduszek, ile opiłków żelaznych i laku! Jeszcze dziś pomnę naszą radość, gdy udało się nam zrobić Arbor Diannae, choć chemię tylko z książki żeśmy znali. Tak to nas wszystko bawiło, zajmowało, cieszyło!"
Józef Ignacy Kraszewski urodził się w Warszawie 28 lipca 1812. Dzieciństwo spędził w Romanowie. W 1822 roku przyjęty został do drugiej klasy szkoły w Białej. Oddano go na pensję do ówczesnego rektora Akademii Bialskiej Józefa Preyssa. Lata spędzone w Białej to czas debiutów Kraszewskiego. Pod kierunkiem swojego mistrza profesora Adama Bartoszewicza, poznawał klasyków, studiował białe kruki znalezione na strychu Akademii, pisał ulotne wierszyki i tłumaczenia z Lafontaine'a. Obserwował także toczące się wokół niego życie Białej, fascynował się posępnymi ruinami pałacu Radziwiłłów, przerażali go więźniowie z zamkowej wieży. Jedno z jego późniejszych dzieł Wielki świat małego miasteczka jest oparte na wspomnieniach z lat szkolnych.
W 1826 roku opuścił Białą , uczył się w Lublinie i w Świsłoczy, w 1829 roku wyjechał do Wilna, gdzie studiował na wydziale wymowy i sztuk wyzwolonych Uniwersytetu Wileńskiego. Uczestniczył tam w przygotowaniach do powstania listopadowego, potem intensywnie podróżując prowadził działalność publicystyczną. W 1863 roku zagrożony aresztowaniem wyjeżdża z Warszawy i osiada w Dreźnie. Na emigracji prowadzi działalność przeciw zaborcom za co był wielokrotnie więziony. Współzałożyciel i inicjator Macierzy Polskiej. W 1879 roku zostaje uczczony jubileuszem 50-lecia twórczości (przekształcił się w ogólnonarodową manifestację patriotyczną).
Umiera w Genewie w 1887 roku. Był pisarzem, publicystą, historykiem, uprawiał malarstwo i muzykę, jego twórczość obejmuje ponad 600 tomów z prawie wszystkich dziedzin piśmiennictwa. Do najbardziej znanych należą: Stara baśń, Hrabina Cosel, Dziecię Starego Miasta, Kartki z podróży.